Ustaw kolano.
Ustaw stopę.
Trzymaj neutralny kręgosłup.
Łopatki ściągnięte.
Szyja w jednej linii.
Nie za bardzo, nie za mało – dokładnie tak, jak trzeba.
Dla części trenerów to oznaka profesjonalizmu.
Dbałość o szczegóły. „Bezpieczne wzorce.”
Dla klienta?
Czasem – sztywność, blokada i stres, że robi coś źle.
Nie chodzi o to, że technika nie ma znaczenia.
Chodzi o to, że perfekcjonizm biomechaniczny – czyli wiara w jedną, „idealną” wersję ruchu – może ograniczać efekty, a nawet zaszkodzić relacji trener–klient.
Skąd się bierze perfekcjonizm w nauczaniu ruchu?
Najczęściej z dobrych intencji.
Chcemy być rzetelni.
Chcemy dawać klientowi wartość.
Chcemy, żeby było bezpiecznie, „zgodnie z biomechaniką”, „anatomicznie poprawnie”.
Ale właśnie wtedy wpadamy w pułapkę.
Bo uczymy nie osoby – tylko modelu ruchu, który mamy w głowie.
A ciało klienta?
Ono często do tego modelu nie pasuje.
Błąd nr 1: zakładamy, że istnieje „wzorcowa” technika
Ruch to biologia, fizyka, adaptacja i kontekst, a nie schemat.
Co to znaczy?
- Dwie osoby mogą mieć różną długość kości udowej, różny zakres w stawie biodrowym i różną strategię stabilizacji, ale obie mogą zrobić skuteczny przysiad.
- Jedna osoba będzie schodzić głębiej z piętą odrywającą się minimalnie, i dla niej to będzie OK.
- Inna potrzebuje szerokiego rozstawu stóp, bo inaczej czuje ucisk w pachwinie, i to też jest w porządku.
Nie ma jednego prawidłowego przysiadu.
Jest przysiad dopasowany do ciała i celu.
Gdy próbujesz „wciskać” ludzi w sztywne biomechaniczne ramy, przestają słuchać swojego ciała, a zaczynają słuchać tylko Twoich poprawek.
Błąd nr 2: korekta staje się ważniejsza niż zrozumienie
Znasz ten moment: klient robi ćwiczenie. Ty wchodzisz i mówisz:
- „Kolano bardziej na zewnątrz.”
- „Miednica neutralnie.”
- „Ręce wyżej.”
- „Zaokrągliłeś plecy – jeszcze raz.”
Po 5 sekundach klient już nie czuje ruchu – tylko presję.
I nie jest pewien, czy to, co robi, jest dobre – czy znowu coś sknocił.
To nie jest nauka. To niekończąca się kontrola.
I co ważniejsze, to nie uczy klienta samodzielności.
Zamiast „nauczyć się czuć i dostosowywać”, klient uczy się: „czekać na poprawkę.”
Efekt?
- Klient ma gorsze flow i mniejsze zaufanie do siebie.
- Ty jesteś przemęczony, bo każda sesja to mikrozarządzanie.
- I finalnie brakuje progresu, bo wszystko jest oceną, a nie doświadczeniem ruchu.
Ruch to komunikacja – nie tylko mechanika
Zamiast patrzeć na klienta jak na układ dźwigni, warto spojrzeć szerzej.
Ruch jest językiem, a nie tylko techniką.
To sposób, w jaki ciało mówi: „czuję się pewnie” albo „jestem spięte”, „mam kontrolę” albo „nie ufam tej pozycji”.
Dlatego zamiast mówić:
„Źle ustawiasz kolano”
można zapytać:
- „Jak się czujesz w tej pozycji?”
- „Co by się zmieniło, gdybyś spróbował szerzej?”
- „Spróbuj innego ustawienia i zobacz, co dla Ciebie działa lepiej.”
To nie znaczy, że rezygnujesz z bezpieczeństwa.
To znaczy, że dajesz przestrzeń na poszukiwanie, zamiast narzucać gotowy szablon.
Trochę o neuroplastyczności.
W treningu nie chodzi tylko o „czy klient robi ruch dobrze”, ale o to:
- czy rozumie, co robi,
- czy umie to powtórzyć w innym kontekście,
- czy czuję się w tym ruchu swobodnie, nie tylko poprawnie.
Jeśli uczysz ruchu, ucz procesów: kontroli, eksploracji, czucia ciała.
A nie tylko odtwórstwa idealnych kątów.
A co z bezpieczeństwem?
To jedno z największych nieporozumień:
„Muszę pilnować idealnej techniki, bo inaczej klient się uszkodzi.”
Prawda? Ruch poza „idealnym zakresem” nie jest od razu zagrożeniem.
- Ludzie podnoszą dzieci, torby i zakupy z zaokrąglonym kręgosłupem – i ciało daje radę.
- Mobilność, siła, kontrola i adaptacja są dużo ważniejsze niż „perfekcyjny kąt”.
Bezpieczeństwo nie bierze się z geometrii.
Bierze się z dobrego obciążania i odpowiedniego tempa progresji.
Co zamiast perfekcjonizmu biomechanicznego?
Obserwuj cel, nie tylko formę
Zamiast „czy wygląda jak w skrypcie”, zapytaj:
– Czy klient czuje napięcie tam, gdzie powinien?
– Czy ruch wygląda stabilnie, powtarzalnie, funkcjonalnie?
Dawaj ramy – nie schematy
Zamiast „masz stać tak i tak”, powiedz:
- „Spróbuj tego ustawienia. Jak się z tym czujesz?”
- Co się zmienia, gdy postawisz stopy szerzej/wężej?”
- Ucz czucia, nie tylko korekty
- „Co czujesz, gdy to robisz?”
- „Czy czujesz różnicę, jak zmienisz oddech?”
- „Zrób te 3 sposoby i wybierz, który daje Ci najwięcej kontroli.”
Na koniec
Nie ma jednej dobrej techniki.
Jest dobry proces, który bierze pod uwagę:
- cel treningowy,
- ciało klienta,
- jego historię ruchową,
- i jego doświadczenie.
W nauczaniu ruchu nie chodzi o to, by klient robił „jak w książce”.
Chodzi o to, żeby wiedział, dlaczego robi to tak, a nie inaczej – i żeby czuł się w tym pewnie.

