Nie dlatego, że są spektakularne – ale dlatego, że są prawdziwe.
Marek Plewczyński, dziś trener personalny i właściciel LUNA GYM w Rybniku, jeszcze kilka lat temu sam zaczynał swoją drogę do zdrowia i sprawności.
Dziś rozmawiamy o tym, co go napędza, czego nauczył się na kursach CSS i co powiedziałby każdemu, kto dopiero rozważa zostanie trenerem.
Dlaczego jako kierunek pracy wybrałeś branżę fitness?
Bo sam przeszedłem tę drogę.
Wiem, jak to jest czuć się przeciążonym, zmęczonym, nie mieć siły ani energii pracując za biurkiem jako projektant graficzny.
Kiedy zacząłem się ruszać, moje życie się zmieniło. Pomyślałem sobie: skoro mi się udało, to może mogę pomóc też innym.
To było naturalne przejście – z potrzeby, przez pasję, do zawodu.
Jak to się stało, że zainteresowałeś się zdrowiem i fitnessem?
Wszystko zaczęło się… od biegania.
Chciałem poprawić kondycję, więc zacząłem trenować sam.
Po miesiącu już biegałem 10 km!
Problem był taki, że moje ciało nie było gotowe – zero rozgrzewki, brak siły, brak mobilności.
Po dwóch miesiącach dorobiłem się przepukliny pachwinowej z obu stron.
Operacja była konieczna. Ale to też był przełom: po powrocie postanowiłem zrobić to dobrze.
Trafiłem na świetnego trenera – Tomka, i tak zaczął się zupełnie nowy rozdział w moim życiu.
Jak wyglądały Twoje początki bycia trenerem?
Stopniowo.
Najpierw trenowałem dla siebie – z czasem zaczęły mnie pytać o pomoc osoby z mojego otoczenia. A potem pojawiła się myśl: może by to robić na poważnie?
Nie chciałem być tylko pasjonatem z doświadczeniem, więc postanowiłem zdobyć konkretne narzędzia, wiedzę i certyfikat.
Dlaczego zdecydowałeś się na kursy w Centrum Szkoleń Sportowych?
Szukałem miejsca, które da mi nie tylko wiedzę, ale też… potwierdzenie.
Potrzebowałem usłyszeć od kogoś z zewnątrz: „Nadajesz się do tego”.
Trenerzy CSS byli idealni.
Mają wiedzę, doświadczenie i ogromny szacunek w branży.
Ich podejście utwierdziło mnie w przekonaniu, że idę dobrą drogą.
Co zmieniło się w Twojej karierze po tych kursach?
Przede wszystkim – poczucie pewności.
Kurs w CSS dał mi strukturę, porządek w głowie, ale też napęd.
Dzięki niemu otworzyłem własne studio treningowe – LUNA GYM w Rybniku.
Zacząłem działać jako trener personalny, prowadzić klientów indywidualnie i w parach.
No i dalej się rozwijam – regularnie szkolę się, bo chcę być coraz lepszy.
Co najbardziej lubisz w swojej pracy?
Kontakt z ludźmi. To, że mogę komuś realnie pomóc.
Że ktoś mówi: „Pierwszy raz od dawna czuję się dobrze w swoim ciele” albo „Mam więcej siły niż kiedykolwiek”.
Dla mnie to jest największa nagroda.
Lubię też to, że każdy dzień jest inny. I że mogę łączyć ruch fizyczny z rozwojem mentalnym – bo jedno bez drugiego często nie działa.
Czy masz jakieś historie sukcesu swoich klientów, którymi chciałbyś się podzielić?
Jest ich kilka, choć działam jeszcze krótko.Jedna z moich podopiecznych mówi, że czuje wyraźny przypływ siły i zwinności, a do tego zaczęła się sobie podobać w lustrze – bez gubienia kilogramów, ale dzięki poprawie sylwetki.
Mam też dwóch braci, którzy trenują razem – zrzucili po kilka kilogramów i są zaskoczeni, ile mają teraz siły.
Ale dla mnie sukces to nie tylko liczby – to przede wszystkim to, że 80% moich klientów zostaje ze mną na dłużej.
Gdzie można Cię znaleźć?
W moim małym studio treningowym – LUNA GYM w Rybniku przy ul. Wodzisławskiej 30.
Chcę działać również online, więc jeśli ktoś jest spoza Rybnika, to nic nie stoi na przeszkodzie.
Można mnie złapać przez: www.lunagym.pl lub wysyłają maila na: kontakt@lunagym.pl
Co byś powiedział osobie, która to czyta i też chce zostać trenerem?
Zrób to.
Serio!
Jeśli masz w sobie chociaż odrobinę tej iskry – sprawdź, czy z niej nie da się zrobić ognia.
Ja zacząłem po 40-stce. Dziś mam 46 lat, czuję się sprawniejszy niż kiedykolwiek i wiem, że to była najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć.
Nie musisz być od razu ekspertem. Ale musisz chcieć się rozwijać – i mieć serce do ludzi.
CSS pomoże Ci zrobić resztę.