Najpierw ominął jedną sesję, potem odpisał po dwóch dniach.
W końcu przestał przychodzić, “bo coś w pracy, bo wakacje, bo kolano”.
Znasz ten scenariusz?
To nie zawsze Twoja wina. Ale utrzymanie klienta to coś więcej niż plan treningowy. To sztuka budowania relacji, motywacji i strategii, które sprawiają, że ludzie nie tylko chcą przyjść – oni nie chcą odchodzić.
Dlaczego warto dbać o zatrzymanie klienta bardziej niż o pozyskiwanie nowego?
Nowy klient to zawsze miłe uczucie.
Ale wiesz, co jest jeszcze lepsze?
Klient, który zostaje z Tobą na dłużej.
Nie tylko dlatego, że inwestujesz mniej czasu i pieniędzy w jego pozyskanie.
Chodzi o coś więcej:
- Klient, który widzi efekty – opowiada o Tobie innym.
- Zadowolony klient często kupi więcej – następną usługę, produkt.
- Długofalowa współpraca to stabilność finansowa, przewidywalność i mniej stresu.
- No i reputacja – trener, który “prowadzi ludzi latami”, brzmi zupełnie inaczej niż trener “od zrywów”.
A więc – co sprawia, że klient odpływa w innym kierunku?
To nigdy nie jest jeden powód.
Raczej suma drobnych rzeczy, które się kumulują.
Często wygląda to tak:
- Klient czuje, że stoi w miejscu. Nie widzi progresu – albo nie umie go zauważyć.
- Plan treningowy stał się nudny. Brakuje zmienności, wyzwań, emocji.
- Brakuje kontaktu między sesjami – nikt nie przypomina, nie dopytuje, nie wspiera.
- Klient czuje się jednym z wielu, a nie “tym ważnym”.
- Zabrakło emocji, motywacji, zaangażowania.
Zatrzymanie klienta to strategia – nie przypadek
Nie chodzi o to, żeby robić z siebie klowna, który “rozśmiesza i trzyma klienta żartami”.
Chodzi o świadome działania, które powodują, że klient zostaje, bo… mu zależy.
Na sobie.
Na współpracy.
Na Tobie.
Jak to zrobić?
Zacznij od pierwszych dwóch tygodni.
Właśnie wtedy podejmuje się decyzja: “czy to dla mnie?”.
Pokaż mu plan.
Zaplanuj szybki, pierwszy efekt.
Daj znać, że jesteś po jego stronie.
Następnie – co kilka tygodni wprowadź zmiany.
Nie tylko ciężary – również sposób, w jaki prowadzisz trening, komunikujesz się, celebrujesz małe zwycięstwa.
Pisz wiadomości między sesjami.
Krótkie.
Proste.
Ale niech pokażą, że pamiętasz.
A jeśli możesz – pokaż postępy.
Progres zdjęciowy, zmierzone wyniki, albo zapis: “kiedyś nie mogłem zrobić 1 pompki, dziś zrobiłem 10”.
CLV – czyli ile naprawdę wart jest jeden klient?
To nie skrót z siłowni, tylko bardzo konkretna metryka: Customer Lifetime Value.
To średnia kwota, jaką klient zostawia u Ciebie przez cały czas współpracy.
Przykład?
Jeśli klient płaci 400 zł miesięcznie i ćwiczy z Tobą przez 7 miesięcy – jego CLV to 2800 zł.
A teraz pomnóż to razy 10 klientów.
Już wiesz, o czym mówimy?
Dzięki tej liczbie możesz:
- Lepiej planować budżet reklamowy,
- Przewidywać dochody,
I przede wszystkim – wiedzieć, ile opłaca się zainwestować w utrzymanie klienta.
Jak możesz zwiększyć wartość klienta?
Tu wchodzimy w zaawansowaną grę. Ale bardzo opłacalną.
Oto kilka strategii:
- Dodaj produkty – plan żywieniowy, plan suplementacyjny, inną specjalizację.
- Zaproponuj procesy długoterminowe – 3, 6 lub 9 miesięcy z góry, z bonusami.
- Wprowadź produkty online – treningi hybrydowe, ebooki, webinary.
Wprowadź pakiety i przedpłaty
- Pakiet 3‑miesięczny z dodatkami (np. analiza składu ciała co 4 tygodnie + konsultacja telefoniczna między sesjami).
- 6 lub 12 miesięcy z góry = bonus: darmowa sesja + masaż gratis, dostęp do zamkniętej grupy – dajesz wartość, a klient się wiąże.
- Pakiet „Total Care” dla klientów, którzy chcą łączyć dietetykę z treningiem.
Wejdź w świat online (nawet częściowo)
- Treningi online w razie wyjazdu – plany PDF lub filmiki z Twoim głosem → podtrzymują relację nawet zdalnie.
- Dostęp do „strefy podopiecznego” – baza wiedzy, nagrania, inspiracje – raz przygotowane, a używane przez lata.
- Newsletter tylko dla klientów – np. raz na tydzień, mail z tipem treningowym, przypomnieniem, inspiracją. Brzmi prosto? Ale działa, bo daje poczucie opieki.
Buduj głębszą relację i lojalność
- Karta klienta VIP – tylko dla osób, które z Tobą ćwiczą min. 6 miesięcy. Zawiera dodatkowe benefity (np. konsultacje 1x/2 mies. gratis).
- Wydarzenia specjalne: mini-warsztaty dla Twoich klientów i ich znajomych (np. “Weekend dla kręgosłupa”, “Trening + kawa”).
Nie chodzi o to, żeby “naciągać”.
Chodzi o to, żeby budować więcej wartości – dla klienta i dla siebie.
Małe rzeczy, które robią wielką różnicę
- Cotygodniowy SMS: “Co dobrego? Jak idzie?”
- “Wygrana tygodnia” – podkreślenie nawet małego sukcesu klienta (zrobiłeś 12 treningów bez opuszczenia żadnego)
- Monitoring postępów w formie diagramu, procesu, mapy.
- Mail “Hej, nie widzieliśmy się w tym tygodniu – wszystko ok?”
To wszystko jest proste. Ale proste rzeczy robią robotę.
Na koniec: pytanie, które warto sobie zadać
Nie “jak zdobyć więcej klientów?”
Tylko: “co mogę zrobić, by ci obecni nie chcieli odejść?”
Bo to właśnie oni są Twoim prawdziwym fundamentem.
I z nimi zbudujesz coś więcej niż grafik zajęć – zbudujesz markę, reputację i wolność.
To oni opowiedzą o Tobie innym.
To oni powiedzą: „Z nim w końcu się udało”.
To oni przyprowadzą do Ciebie kolejnych klientów – takich, którzy od razu Ci ufają.
Bo polecenie od zadowolonego klienta jest silniejsze niż jakakolwiek reklama.
I właśnie dlatego warto budować nie tylko formę – ale też relację.
Bo relacja trzyma najdłużej.